jak do cholery Mumford & Sons sprzedaje te wszystkie płyty?

w przypadku, gdy nie jesteś wcześniej świadomy, Mumford & Sons to folk-rockowy kwartet z Wielkiej Brytanii, choć prawie wszystko w nich sugeruje, że są rzeczywiście Irlandczykami. Ubierają się w kamizelki i szelki i mają tendencję do stania w rzędzie podczas występów. Na przełomie dekady wykonali kilka niewielkich crossover hitów, które podążały za tą samą formułą konfesjonału, z podobnym stopniowym nasileniem głośności i dramatyzmem. Poszczególni członkowie grupy nie są szczególnie znani z niczego (pomijając faceta, którego nazwisko właściwie brzmi „Mumford”), a zespół nie jest częścią żadnej szczególnie poważnej sceny pop, ani muzycznie, ani geograficznie.

Mumford & Sons w ciągu tygodnia sprzedają 600 000 egzemplarzy swojego drugiego albumu Babel.

to dużo płyt według dowolnego standardu, ale to absolutnie nie do pomyślenia według standardów z 2012 roku. To ponad 200,000 kopii więcej niż jakakolwiek inna płyta sprzedała się w pierwszym tygodniu tego roku, w tym główne wydawnictwa Justina Biebera, Madonny, Nicki Minaj i innych megastars pop z około 100 razy Q rating Mumford and Sons. To około 12 razy więcej niż nasza dziewczyna Carly Rae Jepsen sprzedała największy przebój dekady. (Dla kontrastu, singiel Babel „I Will Wait” osiągnął szczyt #23, wspierany niemal w całości przez sprzedaż, z bardzo małym popowym airplay.

wszystko to powiedziawszy, nie jest to całkowicie nieoczekiwany numer. Mumford okazał się zaskakująco opłacalny komercyjnie dzięki ich debiutanckiemu albumowi Sigh No More, który sprzedał się znacznie mniej niż Babel w pierwszym tygodniu, ale okazał się podstępną żongernautą sprzedaży, utrzymującą się na listach przebojów przez lata (dzięki kilku dobrze zaplanowanym występom w programie nagród) i ostatecznie osiągając szczyt na #2, sprzedając się prawie 2,5 miliona kopii w samych Stanach Zjednoczonych. Sigh był jednym z pięciu najlepiej sprzedających się albumów 2011 roku, mimo że został wydany w 2009 roku, co daje całkiem dobry obraz imponującej mocy albumu.

mimo to, biorąc pod uwagę fakt, że grupa nie zrobiła wiele, aby podnieść swój profil lub zmienić swoje brzmienie w latach od wydania Sigh No More, można by pomyśleć, że szanse byłyby całkiem spore, że Sigh będzie reprezentować szczyt wydajności grupy i że będzie to malejące zyski stamtąd. Wydaje się jednak, że Mumford and Sons dopiero wkraczają w swój szczyt popu, a Babel może ostatecznie umocnić grupę jako jedną z największych w kraju, z gwałtownym wzrostem nominacji do Grammy i ogólnym uznaniem, które wydaje się nieuniknione.

Jak to się dzieje? W jaki sposób kwartet folkowy, pozornie nie mający żadnego związku z resztą muzyki popularnej, stał się najlepiej sprzedającym się utworem roku? Cóż, mogłeś zadać te same pytania w zeszłym roku o Adele, której 21 skończyło się daleko wyprzedzając takich jak Lady Gaga, Lil Wayne i Rihanna, mimo że wpadłeś w kilka (jeśli w ogóle) współczesnych trendów w muzyce pop. To samo można było powiedzieć o takich innych zaskakujących przebojach kinowych w XXI wieku, jak Norah Jones, Susan Boyle, nawet o bracie Where Art Thou? soundtrack, z których wszystkie pokryły się super-multi-platyną bez większych przeszkód na drodze hitów singli czy popu.

ale dlaczego Mumford i synowie konkretnie? Cóż, grupa ma trafić wiele tych samych Tiki demograficzne, jak niektóre z tych poprzednich niespodzianek-blockbusters-mają rodzaj retro dźwięk i wrażliwość, która przemawia do starszych słuchaczy muzyki, brzmią bardzo poważnie (co również pomaga im brzmieć „ważne”) i ich muzyka jest bardzo emocjonalnie porywający. Ich atrakcyjność jest bardzo podobna do tej z pierwszych kilku albumów Coldplay, zanim zaczęli zadawać się z Brianem Eno i Jayem-Z i jednocześnie stali się trochę zbyt dziwni i trochę zbyt popowi dla publiczności typu NPR, i pozostawili coś w rodzaju pustki na ich rynku.

i szczerze mówiąc, ich pierwsze piosenki były bardzo dobre. „Little Lion Man” I „The Cave” zawierały jedne z najlepszych melodii i harmonii wokalnych wszystkich popularnych piosenek ich epoki, z tekstami, które wydawały się osobiste i złożone, bez wychodzenia z pretensjonalności lub wyobcowania. To po części ich zasługa, że sukces nie zainspirował ich do zmiany brzmienia, ale ta konsekwencja jest prawie do winy, gdzie staje się nieco męczące—przynajmniej dla nas tutaj w Popdust, jeśli nie 600 000 serwowanych—słuchać całości Babel, ponieważ tak wiele utworów wydaje się mieć ten sam rodzaj instrumentacji, struktury i dynamiki.

mimo to, czasami apodyktyczna konsekwencja pozwala im przynajmniej mieć spójną markę, tak że kupując album Mumford and Sons, prawie dokładnie wiesz, co dostajesz—czynnik, który nie może być tak naprawdę niedoceniany w dzisiejszych czasach, jeśli chodzi o sprzedaż albumów. (Wystarczy zapytać Dave Matthews Band, właściciela trzeciego wówczas tygodnia sprzedaży w 2012 roku, pomimo faktu, że nie-fani prawdopodobnie nie mieli pojęcia, że mają nawet album coming out.) Mumford może nie zdobywa ogromnej liczby nowych fanów swoim nowym albumem, ale niewielu z ich już istniejących fanów będzie rozczarowanych zakupem Babel.

Big pop hits, big-name guest stars, big music videos…it wygląda na to, że te rzeczy są o wiele mniej ważne, jeśli chodzi o sprzedaż płyt w dzisiejszych czasach, niż posiadanie identyfikowalnego dźwięku, identyfikowalnej publiczności i solidnego, spójnego produktu. Szkoda, że nikt nie powiedział Carly Rae.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.