policja w Honolulu przybyła na ulicę Auwaiolimu 352 we wtorek rano — tę samą własność Pauoa, którą Eddie Aikau nazwał domem — aby znaleźć jego 42-letniego siostrzeńca Geralda wiszącego na drzewie, pozornego samobójstwa. 7-letni syn Geralda, Reef, został znaleziony martwy w domu na posesji. We wtorek wieczorem Rodzina Aikai, która mieszka w sąsiednim budynku na terenie i dokonała odkrycia, potwierdziła, że Gerald zamordował swojego syna, zanim odebrał sobie życie, zgodnie z raportem z Khon News.
„jesteśmy naprawdę upokorzeni odpowiedzią na śmierć naszego syna i wnuka”, powiedział Ojciec Aikau, Solomon Aikau, młodszy brat Eddiego. „Gerald miał pewne problemy, którymi próbował się zająć, czy to legalnie, czy psychicznie. Ciężko pracował, rozwiązywał problemy, pozbierał się do kupy … my, jako rodzina, chcemy na tym poprzestać, że starał się jak mógł.”
dokumenty sądowe między Geraldem a jego byłą żoną Katherine ujawniają separację i oznaki trwającej walki Geralda z narkotykami i chorobą psychiczną. Postępowanie rozwodowe pary toczyło się w czasie śledztwa policyjnego. Katherine złożyła wiele zakazów zbliżania się do Geralda po doniesieniach o przemocy domowej.
według dokumentów, Katherine napisała o letnich wakacjach w Europie, które zorganizowała z rafą, chociaż Gerald podobno odmówił pomocy synowi w zabezpieczeniu paszportu. Gdyby podróż była udana, pisze Khon News, Katherine I Reef byliby poza krajem do soboty. Potencjalne motywy morderstwa, oprócz choroby psychicznej, są niepotwierdzone.
„miał własne problemy rodzinne, z którymi musiał się uporać, był żonaty, miał dzieci i inne rzeczy” – powiedziała Myra Aikau, ciotka Geralda. „Jakoś szukał pomocy u lekarzy i w ogóle. Gerald był naprawdę dobrym chłopcem, ale miał tyle problemów i próbował rozwiązać to sam, i nie wiem, co się stało.”
Aikaus są uosobieniem rezolucji w następstwie bardzo publicznej śmierci rodziny. Ale nawet gdy śledztwo ujawnia więcej szczegółów sprawy, te zgony, życie ojca i jego syna, są szczególnie bezsensowne.
„lubimy ich pamiętać takimi, jakimi byli, wspominać dobre czasy, dobre dni i nic więcej” – powiedziała siostra Geralda Piilani. „Nasza rodzina jest zawsze w mediach, ale to inna bestia.”