ten artykuł otworzył mi oczy na głębię cierpienia Maryi w zupełnie nowy sposób. Myślę, że większość chrześcijan nie ma pojęcia, jak bardzo cierpiała. Zawsze cierpisz więcej, kiedy możesz zobaczyć, co Ty lub ukochana osoba będzie cierpieć z góry, a im dłużej jesteś tego świadomy i musisz czekać, a im więcej szczegółów na ten temat wiesz, tym gorsze będzie twoje cierpienie. Mary przez to przechodziła przez 33 lata.
wiedziałem, że objawiono Marii, że Jezus umrze straszną śmiercią, Gdy Szymon powiedział jej, że miecz przebije jej serce, ale nie byłem pewien, czy wszystkie szczegóły zostały jej ujawnione również w tym momencie. Ten artykuł wyjaśnia, że Maryja objawiła św. Brygidzie, że w tym czasie wszystko, co Jezus cierpiał, zostało jej ujawnione, aby mogła cierpieć i zostać ukrzyżowana z nim w duchu. Potwierdza to to, czego nauczyłem się z objawień w życiu Najświętszej Maryi Panny, które mówiły, że Maryja tak bardzo kochała Jezusa, że poprosiła Boga Ojca, aby pozwolił jej doświadczyć każdego kawałka bólu, smutku i męki Jezusa, gdy on ich doświadczał. Kiedyś myślałem, że cierpiała tylko wtedy, gdy po raz pierwszy zobaczyła go cierpiącego z rąk Rzymian, ale teraz rozumiem, że aby być z nim współ Odkupicielem świata, musiała cierpieć dokładnie tak, jak on, tylko przez własne ciało. Jej miłość połączyła ją z nim doskonale, więc naturalnie czuła to, gdy był w niebezpieczeństwie, tak jak ona dzieliła się jego największymi radościami.
„Maryja z największym spokojem otrzymała zapowiedź, że jej syn ma umrzeć i zawsze w pokoju się jej poddała; ale cóż za smutek musiała nieustannie cierpieć, widząc tego sympatycznego Syna zawsze blisko niej, słysząc od niego słowa życia wiecznego i świadcząc o jego Świętej postawie! Abraham wiele wycierpiał podczas tych trzech dni, gdy przechodził ze swoim umiłowanym Izaakiem, wiedząc, że go straci. O Boże, nie przez trzy dni, ale przez trzy trzydzieści lat Maryja musiała znosić podobny smutek! Ale czy ja mówię taki smutek? Była o wiele większa, niż syn Marii był piękniejszy niż syn Abrahama. Sama Najświętsza Dziewica objawiła Świętej Brygidzie, że podczas pobytu na ziemi nie było godziny, w której ten smutek nie przebił jej duszy: „tak często-kontynuowała-kiedy patrzyłam na syna, tak często, jak owinęłam go w pieluszki, tak często, jak widziałam jego ręce i nogi, tak często moja dusza była wchłaniana, że tak powiem, w świeżym smutku; bo myślałam, jak będzie ukrzyżowany”.
„skoro więc Jezus, nasz król i jego Najświętsza Matka, z miłości do nas, nie odmówili, aby cierpieć tak okrutne bóle przez całe życie, to rozsądne jest, abyśmy przynajmniej nie narzekali, jeśli musimy coś cierpieć. Jezus Ukrzyżowany ukazał się kiedyś siostrze Magdalenie Orsini, Dominikance, która od dawna cierpiała podczas wielkiej próby, i zachęcił ją, by przez to nieszczęście pozostała z nim na krzyżu. Siostra Magdalena ze skargą odpowiedziała: „Panie, męczyłeś się na krzyżu tylko przez trzy godziny, a ja znosiłam mój ból przez wiele lat. Odkupiciel odpowiedział: „ach, ignorancka duszo, co ty mówisz? od pierwszej chwili mojego poczęcia cierpiałem w sercu wszystko, co potem przeżyłem umierając na krzyżu.”Jeśli więc i my cierpimy i narzekamy, wyobraźmy sobie Jezusa i Jego Matkę Maryję, zwracając się do nas tymi samymi słowami”.
muszę o tym pamiętać, gdy przechodzę przez cierpienie, które wydaje się nie do zniesienia i jakby nigdy się nie skończyło. Często nieświadomie porównywałem moje cierpienie do cierpienia Jezusa i miałem dokładnie tę samą myśl. Teraz rozumiem, że Jezus znał całe swoje życie, wszystkie cierpienia, które musi znosić. Każda chwila była w jego umyśle. To by wyjaśniało, dlaczego nigdy się nie śmiał. Trudno się śmiać, kiedy w głębi umysłu ciągle przypominasz sobie, jak będziesz torturowany i zabijany, jak twoi zwolennicy będą Cię zdradzać, jak będziesz wyśmiewany, i jak wiele dusz nadal cię odrzuci i skończy w piekle. Za każdym razem, gdy widział kogoś grzeszącego lub cierpiącego, musiało mu to przypominać o wszystkich naszych grzechach, które musiałby ponieść, aby nas zbawić, i o prawie nieznośnej agonii, której musiałby doświadczyć, wraz z jego męką i śmiercią. To musiało być jak przechodzenie przez całe życie z olbrzymią chmurą burzową wiszącą nad twoją głową. Nawet chwile radości i szczęścia byłyby słodko-gorzkie, ponieważ przypominałyby, że nie można długo być radosnym i szczęśliwym.
Nie wiem, czy Jezus kiedykolwiek się śmiał, czy nie, ale nawet jeśli, to nie zostało to zapisane ani razu w Biblii, i myślę, że to dlatego, że chciał, abyśmy rozpoznali powagę jego ofiary dla nas. Gdyby nam powiedziano, że śmiał się z pewnych rzeczy, odciągnęłoby to uwagę od świętości i powagi intensywnego cierpienia, jakiego doświadczał w każdej chwili swojego życia. Myślę, że chciał, żebyśmy zrozumieli, że nawet jeśli nie cierpiał z powodu zewnętrznych okoliczności, wciąż dźwigał ciężki krzyż, który sprawiał, że każda rzecz, jaką zrobił w życiu, była o wiele bardziej bolesna, niż moglibyśmy sobie wyobrazić.
wyobraź sobie, że od chwili narodzin wiesz, że w wieku 33 lat zostaniesz zdradzony przez prawie wszystkich, których kochałeś, torturowałeś i ukrzyżowałeś. Nie tylko to, ale to, że musisz znosić najgorsze możliwe pokusy od diabła. Co gorsza, wyobraź sobie, że masz nieskończoną miłość do ludzkości, a mimo tego, że składasz to doskonałe poświęcenie swojego życia dla całej ludzkości, to wszystko byłoby na nic dla wielu dusz, które w końcu odrzuciłyby twoją łaskę i miłosierdzie i wybrały zamiast tego pójście do piekła. To musiało być najgorsze cierpienie Jezusa. Nie sądzę, by strach przed śmiercią i cierpieniem, który wynikał z jego ludzkiej natury, był najgorszą agonią, jakiej doświadczył. Myślę, że to była wiedza, że bez względu na to, jak bardzo nas kochał, nadal będzie wielu z nas, którzy odrzucą tę miłość. Wierzę, że krzyż, który musiał dźwigać przez całe swoje życie, był tak ciężki, jak krzyż, który dźwigał i sprawiał mu tyle cierpienia, co agonia w ogrodzie Getsemani. W rzeczywistości, możemy myśleć o tym jak o agonii ogrodu rozciągającej się przez całe jego życie. W obu przypadkach poniósł ciężar naszych grzechów i był on ciężki na jego barkach, tylko w ogrodzie wszystko było skoncentrowane w krótkim czasie, więc było bardziej intensywne.
teraz wyobraź sobie, że przechodzisz przez całą tę agonię i nie otrzymujesz od Boga żadnej pociechy. Kiedy niesiemy nasze krzyże, mamy nadzieję na otrzymanie pocieszenia od Boga, a kiedy o nie prosimy, czasami otrzymujemy je, aby wzmocnić naszą wiarę i uczynić nasze krzyże łatwiejszymi do niesienia. Ale Jezus nie otrzymał takich pocieszeń. Skąd to wiemy? Ponieważ objawił to Św. Małgorzacie z Cortony:
” życie naszego kochającego Odkupiciela było pełne spustoszenia i pozbawione wszelkiej wygody. Życie Jezusa było tym wielkim oceanem, który był cały gorzki, bez ani kropli słodyczy i pociechy; albowiem wielkie jest jako morze Twoje zatracenie:
oto, co nasz Pan objawił św. Małgorzacie z Cortony, gdy powiedział jej, że w całym swoim życiu nigdy nie doświadczył sensownego pocieszenia.”
(zaczerpnięte z „męki i śmierci Jezusa Chrystusa” św. Alfonsa)
kiedy połączysz to z ciężarem naszych grzechów wiszącym na jego szyi i zbliżającym się zagrożeniem jego męki i śmierci na horyzoncie, możemy zacząć lepiej rozumieć, jak bardzo Jezus cierpiał i jak wiele ukrywał przed nami z pokory.
kiedy patrzymy na cierpienie Jezusa i Maryi w tym świetle, to Zwiększa to jego znaczenie i pomaga nam inaczej patrzeć na własne cierpienie. Możemy pocieszać się tym, że bez względu na to, jak długo niesiemy pewien krzyż, nawet jeśli będzie to przez całe nasze życie, Bóg da nam łaskę, abyśmy go nieśli, tak jak czynili to Jezus i Maryja. Ale cierpienie Jezusa było o wiele gorsze, ponieważ był doskonały. Kiedy nigdy nie miałeś żadnych wad, ponieważ doskonale żyłeś każdą cnotą przez całe swoje życie, rozumiesz grzech nieskończenie lepiej i w ten sposób cierpisz nieskończenie bardziej, gdy ludzie grzeszą przeciwko tobie. Podobnie, kiedy musiał ponieść te grzechy na krzyżu, były one nieskończenie cięższe dla niego niż dla nas, ponieważ jego nieskończona dobroć jest przeciwieństwem zła grzechu. Kiedy jesteś doskonały, tak jak Jezus, im bardziej złe jest coś, tym bardziej cię rani, ponieważ odejmuje od Twojej chwały do tego stopnia, że jest złe.
ponieważ Jezus i Maryja byli bezgrzeszni, przez całe życie musieli nosić ten ogromnie ciężki krzyż na plecach, ale nie pozwolili, aby wzbudził w nich niepokój lub gniew. Zamiast tego chętnie i chętnie nieśli go na każdym kroku. Mieli doskonały wewnętrzny spokój pomimo tego cierpienia, ponieważ ich wola była doskonale zjednoczona z wolą ojca, więc wiedzieli, że to cierpienie jest częścią jego woli, która jest wszystkim, czego pragną w życiu. Tak więc nie było ilości cierpienia ani czasu, w którym nie byli gotowi znieść tego cierpienia, aby nas zbawić i odkupić z miłości do nas. Chociaż nigdy nie zasłużyli na takie cierpienie, jak my, ani razu nie narzekali na to, ani nie myśleli, że są ponad to, ponieważ byli całkowicie łagodni i pokorni.
więc ilekroć cierpimy, bez względu na to, jak złe jest cierpienie lub jak długo trwa, nigdy nie powinniśmy pozwolić, aby zmieniło nasze myślenie lub sposób, w jaki wchodzimy w interakcję z Bogiem i innymi. Powinniśmy być wdzięczni, że Bóg daje nam to gorzkie lekarstwo w małych dawkach i że nigdy nie musimy widzieć całości wszystkich krzyży, które będziemy musieli nieść w przyszłości. Tylko ktoś, kto jest pełen łaski, może mieć siłę, aby to zobaczyć i nie być przytłoczonym, tak jak Maryja. Dlatego nigdy nie powinniśmy martwić się o przyszłość, ponieważ Bóg daje nam tylko tyle łaski, aby nieść nasze krzyże dzień po dniu. Cierpienie Jezusa i Maryi daje nam doskonały przykład, jak radzić sobie z każdą ilością cierpienia z cierpliwością, pokorą i miłością. Moim celem jest dążenie do naśladowania tego przykładu każdego dnia mojego życia, wiedząc, że Bóg nie oczekuje ode mnie, że będę dźwigał ciężar wszystkich moich grzechów na plecach, ale że będę dźwigał krzyże, które otrzymałem z taką samą cierpliwością, pokorą i miłością, z jaką Jezus i Maryja dźwigali swoje krzyże.